Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Oj, niosą wilka

Obejrzałem wywiad red. Piaseckiego („Piaskiem po oczach”) z gen. Noskiem, byłym szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego, któremu prokuratura postawiła zarzut popełnienia "przestępstwa przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej".

Oj, niosą wilka
źródło: Internet

Usłyszałem opowieść jakie to spotykają go prześladowania ze strony obecnego szefa MON.  Słuchając tych wynurzeń gen. Noska przypominałem sobie jak w końcu lipca 2013 r. zadzwonił do mnie mój były współpracownik, usunięty w lipcu 2001 r. ze stanowiska w MON, które utracił jako tzw. człowiek Szeremietiewa. Pułkownik zachęcał mnie, abym zajrzał do dziennika „Rzeczpospolita”. Tej gazety nie brałem do ręki od czasu, gdy w lipcu 2001 r. opublikowano w niej artykuł „Kasjer z MON” informujący o wykryciu „największej” w dziejach resortu obrony afery korupcyjnej. W jego następstwie doświadczyłem wielu upokorzeń, przekreślono cały mój życiowy dorobek i na długo pozbawiono zaufania społecznego. Nie powinno więc dziwić, że „takiej” gazety nie brałem do ręki. Jednak pułkownik upierał się, że powinienem do „Rzeczpospolitej” zajrzeć. Zajrzałem.

W psychologii opisywany bywa stan określany jako déjà vu – odczucie, że przeżywana obecnie sytuacja już kiedyś wydarzyła się. „Rzeczpospolita” z lipca 2013 r. w artykule donosiła, że kontrwywiad wojskowy znalazł skorumpowanego wiceministra obrony Waldemara Skrzypczaka. Przypomniałem sobie lipiec 2001 r. i tamten numer „Rzeczpospolitej”. Wtedy co prawda skorumpowanego wiceministra Szeremietiewa wygrzebywali „dziennikarze śledczy”, ale dziś wiadomo, że źródłem ich wiadomości też był kontrwywiad wojskowy, wówczas kontrwywiad WSI. W każdym razie wtedy i tym razem źródłem wiadomości o korupcji w „Rzeczpospolitej” byli wojskowi tajniacy.

Lipiec 2001. Dziennik „Rzeczpospolita”: Skorumpowany minister S.

Znamienny i podobny był też moment, gdy atak nastąpił. Mnie dosięgły zarzuty w czasie, gdy podległe mi instytucje MON miały przeprowadzić przetargi na zakupy uzbrojenia opiewające na ponad 25 mld PLN. Szczególne zainteresowanie budził przetarg na zakup samolotu wielozadaniowego. Po raz pierwszy pojawiał się też związany z tymi zakupami problem kompensacji, tzw. offsetu, którym miał dać ogromny zastrzyk technologii i pieniędzy dla polskiej gospodarki, w tym zwłaszcza w przemyśle obronnym. W zamierzonych zakupach widziałem szansę nie tylko modernizacji armii, ale także poprawy kondycji polskiej „zbrojeniówki”. Podkreślałem więc w rozmowach z zainteresowanymi przetargami spoza Polski, że korzyści z offsetu będą ważnym kryterium w procesie wyboru uzbrojenia przez MON.

Docierały też do mnie sygnały, że to moje stanowisko bardzo irytuje niektórych wpływowych oferentów uzbrojenia. Po usunięciu mnie z MON i uwikłaniu w wlokące się latami śledztwa i procesy sądowe decyzje o wyborze uzbrojenia i offsetu podejmowali politycy SLD. W moim przekonaniu te decyzje, zwłaszcza gdy chodzi o umowy offsetowe, były niefortunne. Pozostawiam do oceny na ile było to efekt przypadku lub niekompetencji, a na ile działanie świadome, sprzeczne z interesem państwa polskiego, wojska i naszego przemysłu.

Lipiec 2013. Dziennik „Rzeczpospolita”:  Skorumpowany minister S.

Sytuacja wiceministra Skrzypczaka była podobna do mojej. Miał on także nadzorować przetargi na bardzo drogie systemy uzbrojenia: MON miał kupić m.in. systemy rakietowe  plot., okręty podwodne, samoloty szkolne. Ponadto zapowiadano wymianie nieomal całości uzbrojenia wojsk lądowych (artyleria, czołgi, wozy bojowe). Zapowiadano, że w najbliższych latach Polska na uzbrojenie wyda około 140 mld PLN. To byłyby ogromne pieniądze, a wiadomo, że z racji słabej kondycji polskich zakładów dużą ich część trafiła by do producentów zagranicznych. Do których? No i co MON będzie kupował?

Minister Skrzypczak, były dowódca wojsk lądowych bez wątpienia zna się na uzbrojeniu. Wiedział też zapewne dobrze, w jaką broń należałoby polskie wojsko wyposażać. Jednocześnie z racji zajmowanego stanowiska musiał mieć różnorodne kontakty z producentami uzbrojenia i sprzętu wojskowego. A w takich sytuacjach łatwo można się natknąć na ludzi, którzy zabiegając o przychylność dla swoich ofert użyją wszystkich środków, także spoza prawa, aby swój cel osiągnąć. Tymczasem Skrzypczak głośno i stanowczo deklarował, że żadnym naciskom nie ulegnie. Pozbawienie go stanowiska mogłoby wiec być potrzebne tym, którzy chcieliby załatwiać swoje interesy nie koniecznie przy otwartej kurtynie.

Odnajdywałem więc sporo podobieństw w sytuacji mojej w 2001 r. i tej w jakiej znalazł się gen. Skrzypczak. Ale były też istotne różnice. Mnie kontrwywiad WSI „rozpracowywał” na polecenie ówczesnego ministra obrony (Komorowski) i za aprobatą premiera rządu (Buzek), który też mnie na wniosek ministra zdymisjonował. Do tego minister Komorowski chciał przeprowadzającego operację „Szary Mietek” szefa kontrwywiadu WSI płk Mochola awansować na generała i nawet złożył odpowiedni wniosek do prezydenta. Inaczej było w przypadku Skrzypczaka. Bronił go minister Siemoniak, a premier Tusk nadzorujący tajne służby odwołał ze stanowiska Noska, który wcześniej, „sam z siebie”, zawiadomił prokuraturę o skorumpowaniu wiceministra Skrzypczaka. Jego przełożeni, minister obrony Siemoniak i premier Tusk zachowywali się tak, jakby wcześniej nic nie wiedzieli o tym, co robił szef SKW Nosek. Tymczasem zgodnie z art. 19 ustawy z dnia 9 czerwca 2006 roku o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego szef SKW jest zobowiązany powiadomić ministra obrony i przekazać „niezwłocznie Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej i Prezesowi Rady Ministrów informacje mogące mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji Rzeczypospolitej Polskiej”. Skoro w kwietniu 2013 r. gen. Nosek skierował do Naczelnej Prokuratury Wojskowej zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez wiceministra Skrzypczaka, to najpóźniej w marcu powinien był powiadomić Siemoniaka, Tuska i… Komorowskiego co odkrył. Czyżby podejrzenie skorumpowania wysokiego urzędnika państwowego odpowiadającego za zakupy uzbrojenia za wiele miliardów złotych było w opinii szefa SKW informacją bez znaczenia „dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji Rzeczypospolitej”?

W prasie pojawiły się spekulacje na temat rzekomej wojny między generałami Noskiem i Skrzypczakiem. Skrzypczak rzeczywiście jest generałem broni WP. Trudno jednak Noska uznać za takiego samego generała jak Skrzypczak. Mimo generalskich szlifów Nosek jest stuprocentowym cywilem. W wojsku nigdy nie służył i do objęcia szefostwa SKW stopnie otrzymywał jako funkcjonariusz służb cywilnych UOP i ABW. Właśnie to jego „pochodzenie” ze środowiska cywilnych tajniaków każe się zastanowić, dlaczego ktoś taki jak on wybrał się na wojnę, w której stracił stanowisko i naraził się premierowi. Tak mógłby postąpić tylko ktoś niemądry, a Nosek wygląda na spryciarza.

Posłowie Prawa i Sprawiedliwości zgłaszali uchybienia w pracy szefa SKW. Tusk puszczał to mimo uszu. Co więc się stało, że Tusk słuch odzyskał i Noska odwołał nie pytając nawet o opinię prezydenta, do czego w takim przypadku zobowiązuje premiera ustawa? Interesującą hipotezę odwołania Noska przedstawił wtedy płk Andrzej Kowalski, obecny szef Wywiadu Wojskowego dla „Naszego Dziennika” (30.09.2013): „Upraszczając, można powiedzieć, że mamy wojnę dwóch niedźwiedzi: obozu prezydenta i obozu premiera tłukących się między sobą. Zakupy uzbrojenia dla wojska są tak dużym strumieniem pieniędzy, że każda ze stron chce mieć dominujący głos w tej sprawie.” A pytany przez dziennikarza, czy Skrzypczak może być ofiarą tej wojny odpowiadał: „Wygląda na to, że chodziło o to, by przestał pełnić funkcję, którą pełnił w MON, i nie decydował w sprawach, o których miał decydować.”

Skoro jednak była wojnę dwóch niedźwiedzi, to może rzeczywiście za samobójczą akcją Noska stał jakiś „niedźwiedź” z „obozu prezydenta”? A Nosek narażając się Tuskowi jednocześnie zasługiwał się u Komorowskiego. Dziś, po przegranej Komorowskiego w wyborach 2015 r. tej opcji już chyba nie ma. Dziwne jednak, że Noska broni PO, której politycy odwoływali go ze stanowiska szefa SKW, co prawda powody odwołania były inne, ale jest to przecież ten sam Nosek.

Nosek to czyj?

Funkcjonariusz cywilnych służb Janusz Nosek pochodzi z krakowskiego UOP. Dla polityków Platformy Obywatelskiej to bardzo ważne środowisko. Zanim bowiem powstała PO stąd czerpali oni kandydatów do obejmowania centralnych stanowisk w służbach. Robił to wpływowy niegdyś polityk Jan Maria Rokita, który zresztą spowodował decyzję Buzka, że w czerwcu 2000 r. to Komorowski objął w rządzie AWS stanowisko szefa MON. Za sprawą Rokity z krakowskiego UOP na szczyt WSI trafili Tadeusz Rusak (szef) i Kazimierz Mochol (zastępca szefa). Obaj wiernie służyli Komorowskiemu, a Rusak później przechwalał się na stronie internetowej Stowarzyszenia SOWA założonego przez osoby z rozwiązanego WSI: „To ja zniszczyłem karierę Szeremietiewa”. Z tego właśnie krakowskiego UOP pochodzi też Janusz Nosek, o którym powszechnie wiadomo, że jest blisko związany z Komorowskim.

Komorowski awansuje Noska na generała WP. Pierwszy od lewej stoi Bogdan Klich.

Odwołany szef SKW jest z zawodu, tak jak Komorowski, nauczycielem historii. W 1992 roku trafił do UOP i zajmował tam, a następnie w ABW różne stanowiska kierownicze. W wojsku nie służył i nie ma żadnego przygotowanie w tej dziedzinie, a mimo to w 2008 roku na wniosek ministra obrony Klicha premier Tusk mianował Noska szefem wojskowej służby kontrwywiadowczej. W dwa lata później 9 listopada 2010 r. Komorowski awansował go na generała Wojska Polskiego. Awans otrzymał pół roku po tym, jak dowodzona przez niego służba wykazała się skrajną nieudolnością ochraniając zwierzchnika sił zbrojnych i najwyższych dowódców wojskowych w przelocie do Smoleńska na uroczystości katyńskie. Mimo takich „zasług” Tusk go odwołał –  czy premier usiłował wtedy złapać prezydenta za Nosek?

A wracając do obecnych żalów generała można chyba mu zacytować przysłowie – nosił wilka razy kilka, ponieśli i wilka.

Data:
Kategoria: Polska

Romuald Szeremietiew

Szeremietiew - https://www.mpolska24.pl/blog/szeremietiew

Romuald Szeremietiew
Ur. 25 X 1945, Olmonty koło Białegostoku.

Por. rez. WP, dr hab. nauk wojskowych, prof. KUL, publicysta, polityk.
Poza orderem Polonia Restituta odznaczony krzyżem oficerskim orderu św. Brygidy Szwedzkiej, krzyżem medalu For Merit za zasługi dla bezpieczeństwa Republiki Litwy, medalem 25-lecia Solidarności.
Jest obywatelem honorowym gminy Juchnowiec Kościelny woj. Podlaskie.
Posiada liczne odznaki honorowe WP, w tym: jednostki GROM, 1. pułku specjalnego (komandosów), 6. Brygady Desantowo-Szturmowej.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.