Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Mistrzostwo propagandy w Pancerniku Potiomkin Eisensteina

O filmie „Pancernik Potiomkin” Siergieja Eisensteina z 1925 r. minister propagandy III Rzeczy Joseph Goebbels powiedział: „po jego obejrzeniu każdy, kto nie ma silnych przekonań politycznych, może stać się bolszewikiem”.

Mistrzostwo propagandy w Pancerniku Potiomkin Eisensteina

W niedzielny wieczór na festiwalu kina niemego w DKF w Gdańsku w legendarnym filmie „Pancernik Potiomkin" odkrywałem środki propagandy używane przez komunistów.

Film zrobił piorunujące wrażenie. Spokojnie, nie zostałem komunistą, wręcz przeciwnie.

W ciągu ostatniego roku przeczytałem kilka książek akademickich o socjologii, psychologii społecznej i propagandzie. Wzbogacony aparatem naukowym na projekcji przekonałem się o profesjonalizmie komunistycznej propagandy. Film przedstawia sprawdzoną i skuteczną receptę na wywołanie rewolucji. Każdej rewolucji, bez względu na kraj, system polityczny, cele oraz ideologię.

Na początku konieczny jest mit założycielski. Mit musi opierać się o oczywistą dla każdego, uniwersalną w danej kulturze niesprawiedliwość. W filmie Eisensteina zaczynem mitu założycielskiego jest gnijące i zarobaczone mięso użyte w okrętowej kuchni do gotowania barszczu. Kadra oficerska nie zapewniła szeregowej załodze pancernika godnego zaspokojenia podstawowej ludzkiej potrzeby – jedzenia. Wybucha bunt w czasie którego ginie komunistyczny aktywista, swój chłop, jeden z szeregowej załogi. Śmiertelna ofiara reżimu staje się symbolem, bohaterem poległym za wspólne dobro. Powstaje mit „śmierć za talerz barszczu”. Eisenstein wbija to hasło ponad 5, może 7 razy do mózgów widzów. Mit musi być lakoniczny, wstrząsający, opowiadający o niesprawiedliwości i powtarzany. Nie wykluczam, że powtarzanie tego sloganu w „Pancerniku Potiomkin” było źródłem słynnej, zgodnej z prawdą naukową tezy Goebbelsa: „kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą”. Filmowy obraz umożliwia dramaturgizację mitu: zbliżenia wijących się w mięsie robaków skontrastowanych z utrzymywanym w perfekcyjnej czystości wyposażeniem statku, dramatyczna scena postrzelenia i agonii buntującego się marynarza.

Mit należy rozgłosić. Działanie rozpoczynają komunistyczni agitatorzy. Było jeden za wszystkich (śmierć bohatera), teraz ma być wszyscy za jednego. W filmie robotę tę wykonuje komunistka, która z pasją opowiada tłumowi w Odessie, do której przypływa „Potiomkin”, o niesprawiedliwości i tragedii na okręcie. To wzbudza zainteresowanie zwykłych ludzi, bywa że i rodzin, znajomych marynarzy. Przepełnieni współczuciem i solidarnością z załogą, którą stanowią ludzie podobni do nich samych, spieszą z pomocą dostarczając zbuntowanej załodze świeżą żywność. Dopływając do okrętu zdejmują żagle, składają maszty niemal kłaniając się w hołdzie załodze pancernika. Jednostki zaczynają jednoczyć się we wspólnym celu i co bardzo ważne, w jednej wspólnej fizycznej przestrzeni. W filmie Eisensteina: na nabrzeżu i wokół okrętu. Fizyczna bliskość jednostek prowadzi do powstania tłumu.

To zaczyn masy – paliwa rewolucji. Konieczny jest zapalnik. Zapalnikiem musi być coś, co powoduje wybuch emocji, wrogości, nienawiści, żądzy odwetu na przeciwnikach rewolucji oraz woli walki, nawet jeżeli trzeba będzie oddać własne życie. Chyba nie ma nic mocniejszego emocjonalnie niż śmierć dziecka, matki, kobiety. Reżyser bawi się scenami umierania malutkiego chłopca. Postrzelony przez żołnierzy pacyfikujących pokojowy tłum, umiera na naszych oczach. Zbliżenie pokazuje jak jego ciałko jest tratowane. Zamordowana zostaje jego matka. Jej twarz wypełnia cały ekran kinowy. Pacyfikacja jest twarda, bezwzględna, dynamiczna, cięcie goni cięcie. Przez kilka sekund słynna scena na odesskich schodach jest filmowana przez dynamiczną kamerę poruszającą się zgodnie z kierunkiem akcji pacyfikacyjnej (mistrzynią tej techniki pracy kamerą stała się kilka lat później Leni Riefenstahl w swych propagandowych dziełach z „Triumfem woli” na czele).

Kości zostały rzucone. Teraz albo nigdy. Chociażby przeciwnikiem rewolucyjnego pancernika byłby cały świat. Masa zaczyna żyć jak jeden organizm. Szykuje się do walki. Masę wspiera technika. Kapitalne są obrazy rozpędzających się ciężkich, wielkich, lśniących, współpracujących w jednej maszynerii stalowych części silnika okrętu. Okręt rozpędza się do boju z napływającą reżimową eskadrą. Działa nakierowują się na wrogie okręty. Prujący morskie fale stalowy dziób mknie z ekranu prosto na widzów. Jesteśmy zmuszeni do decyzji, wskakujemy na pokład rewolucji, czy zostaniemy zmiażdżeni dziobem pancernego kolosa. Przyłączenie się do rewolucji daje nam szansę uczestniczenia w triumfie. Marynarze wrogiej eskadry odmawiają otwarcia ognia, opuszczają lufy dział swoich okrętów. Rewolucja rozprzestrzenia się i zwycięża.

To propagandowa maestria. Uderzenie w emocje jest tak silne, że niewiele osób odważy się pójść w kierunku przeciwnym niż narracja reżysera. A można. Śmierć bolszewika nie była za talerz barszczu. Zginął, bo zbuntował się przeciwko dowódcy na okręcie wojennym. Na okręcie zginęło więcej kadry zamordowanej przez buntowników, niż osób z szeregowej załogi. Załoga „Potiomkina” otworzyła ogień do zabudowań w Odessie, gdzie służyli tacy jak oni zwykli ludzie. Marynarze na „Potiomkinie” byli gotowi walczyć z towarzyszami broni zamustrowanymi na okrętach eskadry pozostającej lojalną władzy. Dlaczego wspierający dowództwo pancernika pop został ucharakteryzowany na diabła, który chciał użyć krzyża jako narzędzia zbrodni? Jakim cudem zwykli mieszkańcy Odessy posiadali armadę jachtów i łodzi, często o „burżuazyjnym” przeznaczeniu? Jak to jest, że po zdobyciu okrętu przez buntowników, eksterminacji kadry i komunistycznym wiecu z aklamacyjnym podejmowaniem decyzji, w czasie przygotowań do walki dowództwo na okręcie przejmuje nie kolektyw, a komunistyczny przywódca i to nie bez fizycznej stanowczości? No i wreszcie – rewolucja 1905 r. o której incydencie opowiada film, kończy się klęską komunistów, a nie ich zwycięstwem, a kluczowa emocjonalnie scena na schodach w ogóle nie miała miejsca w rzeczywistości historycznej.

W filmie były również smaczki narodowościowo-wyznaniowe.

Pacyfikacja w Odessie została dokonana oczywiście przez ukraińskich Kozaków, których Moskwa zaczęła niewolić od chwili podpisana ugody perejasławskiej (1654). Nazwa pancernika to hołd oddany kniaziowi Grigorijowi Potiomkinowi, który wsławił się m.in. operacją ujarzmiania resztek wolnej Kozaczyzny tworząc w XVIII w. na rdzennych ziemiach ukraińskich Noworosję (tak, tak to ta sama co dzisiejsza putinowska) jako cel moskiewskiej kolonizacji. Minęła ledwie dekada od premiery filmu, gdy bolszewicy wywołali na Ukrainie ludobójczy Wielki Głód.

Kozacy to czarny charakter. Kto poza komunistami grał rolę dobrych? Żydzi. Nie mogło być inaczej w filmie reżysera, którego ojcem był niemiecki Żyd. W czasie komunistycznej agitacji w Odessie jeden ze słuchaczy nazywa agitatora Żydem. W świetle współczesnej wiedzy o nadreprezentacji Żydów we władzach aparatu komunistycznego nie było to kłamstwo. Czujny rewolucyjny tłum rzucił się z wściekłością na antysemitę, którego aktor odegrał jako złego człowieka (nienawistna i złośliwa mimika).

W filmie dostrzegłem element z dzisiejszego punktu widzenia komiczny. Jeden z marynarzy narzekając na warunki bytowe na okręcie stwierdził, że żołnierze rosyjscy pozostający w japońskiej niewoli po wojnie 1905 r. mają lepiej. Prawda o rosyjskim „dobrobycie” jest ponadczasowa.

Pancernik Potiomkin powstał u schyłku kina niemego. W czasie pokazu w Gdańsku znakomitą instrumentalizację na żywo zapewnił zespół „Contemporary Noise Quintet” braci Kapsa. Było energetycznie, mimo że ocena jest obciążona moim totalnym brakiem słuchu muzycznego i poczucia rytmu: nagrodziliśmy zespół wielkimi oklaskami.

Wracając do propagandy. Zastanów się czy opisywane wyżej metody wywoływania rewolucji są ciekawostką historyczną sprzed prawie 100 lat? Czy nie można ich odnaleźć w zrywie Egipcjan na placu Tahrir, czy ostatnio na kijowskim Majdanie? Myślisz, że reakcje psychologiczne różnią się od tych sprzed wieku? Inżynieria społeczna jest uniwersalna.

Data:

Tomasz Urbaś

Jak nie wiadomo o co chodzi... - https://www.mpolska24.pl/blog/urbas1

Ekonomista i publicysta.

Pasjonuje się makroekonomią, polityką pieniężną oraz finansami publicznymi i międzynarodowymi. Miłośnik książek, nauk ścisłych i historii.

Komentarze 2 skomentuj »

Na Majdanie, aby pobudzić nieco "ciemny lud", zastosowano także prosty środek psychologiczny jakim jest USD.

To jest też kwestia jednostek. Ale słusznie autor mówi, że głównie społeczeństw. Upraszczając:
1. Krzywda.
2. Krzyk o krzywdzie ile wlezie, który generuje
3. Poczucie skrzywdzenia, które generuje
4. Nienawiść do krzywdziciela, która prowadzi do
5. Chęci odwetu i która wyłącza
6. Racjonalne myślenie, które to wyłączenie zniekształca
7. Postrzeganie rzeczywistości, co prowadzi do
8. Bezwzględnego i nieludzkiego postępowania.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.