Otóż to co dziś się dzieje w naszych mediach to jest jakiś obłęd połączony z brakiem elementarnego instynktu samozachowawczego. Wielu tak zwanych „dziennikarzy” wypisuje tak piramidalne bzdety i głupoty, że łeb urywa. Ba często nawet je kreuje tylko w tym celu, żeby komuś narobić na wycieraczkę, a potem zdarza się, że jeszcze prosi o papier. Najczęściej temu po przeciwnej stronie barykady. Już nawet nie robi się tego z cynizmu, tylko w poczuciu nie wiem jakiegoś rodzaju misji. Ci „dziennikarze” mają przekonanie o jej dziejowej ważności. Najważniejsze w tej chwili to „dojebać”*, „zajebać”*: pisiorów, platfusów, lewaków, prawaków i co tam sobie tylko wymyślą, a każdy powód jest dobry. I tu dochodzimy do sedna tego wywodu.
W imię tego „dojebania”*, rzucają się na sprawy takie jak Sadurskiej czy Ostachowicza, bez zwracania uwagi na problem ludzi z ogromną wiedzą często toksyczną, których lepiej zagospodarować niż by mieli chodząc samopas i zaszkodzić państwu. Ale ok. Ostachowicz znienawidzony propagandzista huzia na niego, zmiana stron Sadurska huzia na nią, bo ona nie nasza. Ale zamiast pochylić się nad problemem i go dostrzec, wymusić na politykach systemowe rozwiązanie problemu?! Po co? Pała medialna i poczucie jaki jestem „zajebisty”*.
Kolejny przykład zakup samolotów dla VIP. Ile lat się to w tym państwie toczy, lata złomami, za każdym razem jak ktoś odważny próbuje je kupić to „szastanie pieniędzmi”, „władza się rozbija”, „władza się wozi samolotami” a czym do cholery ma się poruszać, bryczką, na koniu na oklep, żeby broń Boże siodła nie kupić, bo a nuż nabijane srebrnymi ćwiekami?
Kolejna sprawa wysokość wynagrodzeń urzędników, ministrów czy nawet brak wynagrodzenia, ba ubezpieczenia emerytalnego Pierwszej Damy. Reakcja medialna jak ktoś próbuje coś zmienić to: „władza się pasie”, „ile sobie sypią”, podwyżki dla kolesi” itd. Jasne minister czy urzędnik decydujący o miliardach powinien zarabiać jak sprzątaczka, bo przecież czym się oni od niej różnią? No kurwa* różnią, rodzajem wykonywanej pracy, wiedzą, doświadczeniem i odpowiedzialnością. I tym, że zajebiście* dużo mogą popsuć jak i zrobić dobrego. A piszący takie bzdety ma w dupie*, że wkrótce nie będzie komu pracować w urzędach, bo takie są realia po tym jak płace ruszyły w górę, że poziom wynagrodzenia polityków, czy brak ich zabezpieczenia po zakończeniu kariery tylko podnosi skłonność do korupcyjnych zachowań. O, a jak będzie korupcja, to znowu będzie o czym wierszówkę machnąć. O sytuacji z Pierwszą Damą to już nie wspomnę, bo to żenada.
W te i inne aspekty naszego państwa napierdala* się po prostu jak w kaczy nomen omen kuper. Bez oglądania się na to, że takie napierdalanie* zwyczajnie psuje państwo i to my dziennikarze albo mieniący się mianem dziennikarzy i publicystów za to odpowiadamy, bo polityk patrzy na słupki poparcia i w tyle głowy ma świadomość, że go zabić można jednym artykułem.
No wybaczcie moi drodzy czytelnicy, ale taka pisanina bez oglądania się na jej skutki to nie dziennikarstwo. Brak podawania rzetelnej informacji, zamiast rzeczowego podejścia do problemu, napomnienia polityków by zdiagnozowali problem i go rozwiązali, pałowanie w imię doraźnej korzyści politycznej tej czy innej grupy politycznej, to nie dziennikarstwo.
To, co się robi w tym „dziennikarstwie” to bierze za kudły polityka, managera, biznesmana wyciąga na ring, rozbuchanej internetowej gawiedzi rozdaje zgniłe pomidory i wskazuje tam tego nieszczęśnika postawionego na środku ringu i wrzeszczy: „W niego rzucajcie!”. Tylko to już nawet nie lincz, to prawo szariatu, tak podobno znienawidzone, a tu proszę się przyswoiło i korzysta... Im ktoś złośliwszy mem, bon mot czy inwektywę w sieciach społecznościowych wymyśli, tym większy fun. Tym jesteś koleś bardziej zajebisty*.
No nie, nie jesteś zajebisty* i wiesz gdzie sobie możesz tę swoją dziejową misję wsadzić … ja Ci powiem. W dupę*, bo państwo i dobro obywateli powinno być ważniejsze, niż Twoja „dziejowa misja”.
„I to mówiłem ja Jarząbek”, któremu też być może kiedyś przydarzyło się tak wypowiedzieć. Błędy młodości, za które mogę tylko teraz powiedzieć: „Przepraszam”.
* kiedyś jedna z osób uważających się za dziennikarza powiedziała, że dziennikarstwo musi być wyraziste, trafiać do ludu, więc pozwoliłem sobie nie przebierać w słowach, bo takie słyszymy wszędzie, w tramwajach, autobusach, na ulicy. Jest wyraziście, a co.
Cóż się dziwić jeśli media utrzymują się ze sponsoringu? Dobro sponsora zawsze będzie priorytetem.