Podczas ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich w Soczi wyświetlono mapę Polski wraz z Obwodem Kaliningradzkim. Czy mamy to zrzucić na karb tradycyjnego rosyjskiego bałaganu, potraktować jako prowokację (wszak rosyjskie służby z tego słyną), czy rozumieć jako zaproszenie do rozmów? Zadajmy sobie pytanie, czy jesteśmy dziś dość silni, aby w naszych granicach znalazły się wszystkie ziemie utracone przez Niemcy w 1945 roku, czy nie lepiej, aby część tych ziem było w posiadaniu mocarstwa atomowego, jakim bez wątpienia jest Rosja. Z kim zatem powinniśmy budować sojusze, a z której strony widzieć zagrożenia? Czy to nie jest czasem tak, jak pisze Tomasz Urbaś wymiana Królewca za Kijów? Tyle, że nie Królewca, a Königsberga i nie z Polską, bo Rosja się tępej polskiej szabelki nie obawia, a z Niemcami.
''W polityce światowej nic nie dzieje się przez przypadek, a nawet jeżeli tak jest, to wiedźcie, że tak to zostało zaplanowane.'' Franklin Delano Roosvelt