W Chinach zmarli przodkowie stają się czymś w rodzaju bóstw domowych, mają swoje ołtarzyki i na ich cześć odprawiane są swoiste ceremonie. Wtrącić należy, że o krewnym sprzed 200 lat, można zapomnieć i nikogo to nie zdziwi. Ale jak zapomnieć o czcigodnym przodku, jeśli codziennie pod ołtarzykiem mu poświęconym pali się kadzidełko? Ołtarzyk ku czci zmarłych przodków jest w chińskim mieszkaniu najważniejszym miejscem. Nie jest z tym związana jakaś jednej filozofia, raczej jest to wypadkowa pomiędzy taoizmem, buddyzmem i konfucjanizmem. Jak mówią znawcy Chin, nigdy nie wiadomo, która z tych filozofii przeważy w konkretnej sytuacji. Dla Europejczyka przyzwyczajonego do jasnego określania swojej filozofii jest to problem nie do zrozumienia. Pewnym ułatwieniem, może być spojrzenie na religię.
Dla nas Polaków szokujące jest stwierdzenie, że przeciętny Chińczyk w ogóle nie rozumie naszego pojęcia Boga. Dla niego bóstw mogą być setki, jeśli nie tysiące, i co również szokujące dla każdego Chińczyka mogą być inne. Przykładowo dla jednej z rodzin bóstwami są czcigodni przodkowie, a dla jej sąsiadów już nie, bo dla nich tymi bóstwami są ich przodkowie, nie mający nic wspólnego z przodkami wspomnianej rodziny. Nie oznacza to braku szacunku dla przodków sąsiada, ale nic ponadto.
Zresztą taoizm, to raczej system postępowania niż religia, najogólniej rzecz biorąc zasada jedności pomiędzy trzema elementami; niebem, ziemią i człowiekiem. Cel taki sam jak w buddyzmie, czyli przerwanie łańcucha kolejnych reinkarnacji i osiągnięcie stanu doskonałości. Posiłkując się taką definicją można odnieść wrażenie, że buddyzm i taoizm to w gruncie rzeczy to samo. Tak nie jest, ponieważ założenia obydwu filozofii i proponowane zasady postępowania dla adeptów są inne. Chociaż prawdą jest, że częściej się pokrywają niż wykluczają.
Trzeci element to nauka Konfucjusza, tu nie ma wątpliwości, ten filozof stworzył kodeks postępowania, ale nie nową religię. Można by użyć niezbyt dobrego porównania do naszego Kodeksu Postępowania Administracyjnego, który sam w sobie prawa nie określa tak jak np. Kodeks Karny, a jest raczej opisem postępowania jakie należy przyjąć aby być w zgodzie z prawem. Konfucjanizm jest to raczej zbiór zasad, jakie powinny obowiązywać w społeczeństwie i poradnik na temat jak należy postępować, niż religia. Konfucjusz nie miał ambicji zastąpienia nauk Buddy bądź Żółtego Cesarza (legendarny twórca taoizmu). On tylko zebrał zasady jakimi winno się w życiu kierować. Dla przykładu sformułowana przez niego zasada środka, która mówi, że tak samo jest szkodliwy nadmiar jak niedobór. Jeśli porównać to z naczelną zasadą taoizmu, że najważniejsza jest równowaga pomiędzy pierwiastkiem żeńskim, a męskim, to również można wysnuć wniosek, że w istocie jest formą taoizmu. Identyczne mamy wrażenie, jeśli porównamy z jego nauką buddyzm.
Jeśli
mówimy o chińskiej filozofii to musimy pamiętać, że są to jakby nawzajem
przenikające się trzy kierunki. Raczej nie ma mowy o syntezie, ale też nie
stoją do siebie w opozycji. Chyba można zaryzykować twierdzenie, że nawzajem się
uzupełniają. Wniosek z tego dla Europejczyka jest niezbyt budujący. Nie ma prostej
recepty na zrozumienie, ani tym bardziej sposobu na przewidzenie postępowania
Chińczyka, w oparciu o jakiś uniwersalny klucz. Jeśli zrobimy porównanie z
przedstawicielem innej cywilizacji, to najczęściej okazuje się że jest tam jeden system wierzeń, filozofii i zasad
na podstawie, których można przewidzieć reakcję jej przedstawiciela na jakieś
konkretne wydarzenie. W przypadku Chińczyka jest to praktycznie niemożliwe, i
to wcale nie dlatego, że nie można dogłębnie przestudiować filozofii
kształtującej kulturę i cywilizację tego kraju. Postępowanie Chińczyka owszem, w
głównej mierze będzie wynikało z któregoś kierunku, ale wybór już będzie
zależał od tradycji rodzinnej i doświadczeń, zarówno indywidualnych
danego człowieka, jak tych które były udziałem jego rodziny jak również społeczności
lokalnej w której się wychował, i w której
funkcjonuje w danej chwili. Nie ma możliwości przedstawienia sposobu
funkcjonowania społeczeństwa chińskiego, ani scharakteryzowania mentalności
przeciętnego Chińczyka, według uniwersalnego klucza. Samo zdefiniowanie
pojęcia: przeciętny Chińczyk, napotyka ogromne trudności. Wystarczy przypomnieć, że w tym kraju żyje około stu narodowości, z których każda posługuje się
innym językiem i ma inne obyczaje.
Ciąg dalszy nastąpi...
To była część 3 cyklu moich spostrzeżeń na temat Chin. Poprzednie na blogu.