Prezydent Bronisław Komorowski powiedział że opinie wyrażone przez dyrektora FBI Jamesa Comey'a, były "zniewagą" dla Polski.
„W ich mniemaniu, mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili niczego złego, bo przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne i od czego nie było ucieczki. To robią ludzie i to powinno nas naprawdę przerażać”.Tak wypowiedź Comey' a cytował Washington Post w artykule z 16 kwietnia.
Tomasz Nałęcz, w debacie w TVN24 nazwał Comey'a "jołopem".
Po spotkaniu z Polskim Wiceministrem Spraw Zagranicznych, ambasador USA Stephen Mull powiedział dziennikarzom, że to naziści ponoszą wyłączną odpowiedzialność za Holocaust, który spowodował śmierć sześciu milionów Żydów europejskich, zmarłych w czasie II wojny światowej.
"Postawiłem sprawę jasno, stanowisko Stanów Zjednoczonych jest takie że Polska jest w żaden sposób nie jest odpowiedzialna za Holokaust " mówił po polsku ambasador Mull. "Nazistowskie Niemcy same ponoszą odpowiedzialność."
Ambasador powiedział, że "teraz ma przed sobą wiele pracy, aby
naprawić tę sytuację". Poinformował również, że jest w kontakcie z
biurem FBI.
Mull zauważył jednocześnie, że nawet między najlepszymi przyjaciółmi od
czasu do czasu są nieporozumienia. - Od tego mamy ambasadorów, żeby
naprawić takie sytuacje - zaznaczył.
Na marginesie wydarzenia odbywała się "twitterowa dyplomacja" ( Boże, do czego to doszło).
Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski napisał na Twitterze że Mull "otrzymuje notkę protestu i wezwanie do przeprosin" z powodu komentarzy Comey'a.
Komorowski ( historyk) powiedział telewizji publicznej, że komentarz szefa FBI pokazuje "brak wiedzy historycznej" i "wymaga reakcji państwa polskiego".
Był "obrazą tysięcy Polaków, którzy pomagali Żydom".
Ambasador Mull szybko zaoferował nieformalne przeprosiny w czasie uroczystości 72 rocznicy Powstania w Getcie jakie odbyły się w Warszawie, gdzie złożył kwiaty.
"Wszelkie sugestie, że Polska lub kraje inne niż nazistowskie Niemcy, ponoszą odpowiedzialność za Holokaust, są błędem, są szkodliwe i obraźliwe," powiedział dziennikarzom ambasador Mull.
PS. Raz jeszcze trzeba zapytać : " Co to daje?". Czy to rozwiązuje problem i załatwia sprawę?
Po pierwsze - nieformalne przeprosiny.
Po drugie - przeprasza nie ten co powiedział.
Po trzecie - kto wytłumaczy tym co słyszeli o " mordercach i ich wspólnikach z Polski... " ,że powiedziano im nieprawdę? Ohydne oszczerstwo.
Po czwarte: Kto po takich stwierdzeniach uwierzy że: "polskie obozy śmierci" - to też kłamstwo?
Po piąte: Kiedy ostatecznie stanowisko obecnej administracji w Waszyngtonie wobec kłamstw dotyczących Polski zostanie oficjalnie przedstawione światu, a każdy podejmujący zatrudnienie w administracji rządowej tak jak: " każdy zatrudniony przez nowy agent i analityk FBI ma obowiązek pojawienia się w waszyngtońskim muzeum", będzie miał też obowiązek zapoznania się z pełną prawdą o Polsce ?
Przypuszczam że tak nie stanie się nigdy dopóty, dopóki mamy wirtualny rząd w wirtualnym kraju.
Amerykanie mogą nas tak traktować skoro sami nie potrafimy zadbać o swój honor. Pozwalamy aby " sprawie urwać łeb " - na zapleczu.
A wyjaśnianie Polakom spraw które dobrze znają jest nie na miejscu. To trzeba wyjaśniać tym co prawdy nie znają, tam gdzie głoszono kłamstwo.
Ale chyba szybciej drugi, po Twardowskim, Polak wyląduje na Księżycu niż tak się stanie.
PS 2. Zacytuję komentarz czytelnika theguardian.com
" Smutne, ale do pewnego stopnia zabawne. Nie będziemy bardzo zaskoczeni, jeśli pewnego dnia okaże się, że Polska jest wyłącznie odpowiedzialna za II wojnę światową, zagłady, globalne ocieplenie, ukrzyżowanie Jezusa i wyginięcie dinozaurów."