Moje obiekcje do "in vitro" dotyczą nie małżeństw, które chcą mieć dzieci, ale z różnych powodów nie mogą, a tego, że powstałe w wyniku przygotowań do zabiegów istoty ludzkie są traktowane a to jako "odpad " a to jako "surowiec produkcyjny".
Te strzykawki to nie narzędzia narkomana, choć ci zużywają ich chyba więcej.
Zdjęcie udostępnione na stronie Facebooku przez Instytut Sher "pokazuje prawdziwą definicję miłości, która legła u podstaw narodzin tej wspaniałej dziewczynki". Serce ze strzykawek, jakimi otoczone jest dziecko, zawiera setki strzykawek i fiolek, których jej mama używała do pobierania krwi i zastrzyków, które przeszła, aby zajść w ciążę.
Dr. Molina Dayal powiedział, że to nie są nawet wszystkie, jakie matka wykorzystała. Cały cykl zabiegów uwieńczonych powodzeniem trwał półtora roku.
W życiu zdarza się różnie. Byłem kiedyś w domu mojej klientki, Portugalki. Opowiadała mi, że nie mogła zajść w ciążę. Lata zabiegów i leczenia nie dały rezultatów. Zrezygnowała. Ale nie przestała się modlić i prosić Boga o dziecko.
I widzisz, mówi do mnie, pokazując siedzącą obok piękną kilkunastoletnią dziewczynkę. Kiedy już myślałam, że nigdy nie będę matką, okazało się, że jestem w ciąży.
Wnioski? Wyciągnijcie je sami, bo to jest sprawa sumienia, a tu każdy odpowiada za swoje.